Aktualności | Najpiękniejszy instrument świata

Najpiękniejszy instrument świata

Najpiękniejszy instrument świata

Opublikowane: 02.11.2015 / Sekcja: Miasto  Kultura 
Więcej na ten temat

O wielkiej pasji do muzyki, miłości do gitary, a także o siedemnastej edycji Międzynarodowego Gliwickiego Festiwalu Gitarowego rozmawiamy z jego organizatorem – Gerardem Drozdem – ....

...kompozytorem, aranżerem, gitarzystą, gliwiczaninem, pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym festiwalu, którego muzykę w ostatnich dwóch miesiącach wykonywano m.in. w Chinach, Meksyku, USA, Włoszech, Belgii i Luksemburgu.

Od 17 lat gościmy w naszym mieście wirtuozów gitary. Przed nami kolejna edycja Międzynarodowego Gliwickiego Festiwalu Gitarowego. Czym ta edycja będzie różniła się od poprzednich?

Pojawią się inni artyści. To właściwie jedyna różnica. Organizując festiwal za każdym razem dbam przede wszystkim o wysoki, profesjonalny poziom wykonawczy. Na świecie mamy wielu wirtuozów, wspaniałych muzyków, prawdziwych artystów. W Gliwicach zagrają ci, którzy swoją interpretacją i wykonaniem potrafią złapać za serce nie tylko znawców klasycznej muzyki gitarowej, ale także osoby, które nie są profesjonalnie zaangażowane w ten rodzaj muzyki. Proszę mi wierzyć, że pogodzić te światy to naprawdę duża sztuka!

Kto tym razem pojawi się w Gliwicach? Którą część programu szczególnie poleciłby pan naszym Czytelnikom?

Trudno tutaj wyróżnić jeden szczególny koncert, gdy na scenie pojawiać się będą wirtuozi światowego kalibru. W trakcie pierwszego koncertu (8 listopada – przyp. red.) zobaczymy dwóch artystów, którzy – co ciekawe – nie będą grali w duecie. I to właściwie jest nowość, nawiązując do wcześniejszego pytania. Najpierw zagra Antonio De Innocentis, następnie wystąpi Andrea De Vitis. Będzie to na pewno ciekawa muzyka włoska i muzyka hiszpańska. Enigmatycznie dopowiem, że będzie także… polskość. Na drugim koncercie (15 listopada – przyp. red.) wystąpi kwartet gitarowy. Jeden z jego muzyków – Mark Ashford grał już kiedyś dla gliwickiej publiczności jako solista. W programie będzie dużo muzyki angielskiej. Całość zapowiada się ciekawie. Trzeci koncert (22 listopada – przyp. red.) również będzie interesujący. Po raz pierwszy będziemy gościć na festiwalu Węgra. András Csáki to bardzo utalentowany artysta. Wyjdzie na scenę jako pierwszy, by zagrać partię solową. Następnie usłyszymy nasz rodzimy Kwartet Camerata, a zwieńczeniem koncertu będzie ich wspólny występ. Na ostatni koncert tej edycji festiwalu (29 listopada – przyp. red) sam czekam z wielką niecierpliwością. Duo Melis, czyli pochodząca z Hiszpanii Susana Prieto i Grek - Alexis Muzurakis od 16 lat jako duet zachwycają publiczność na całym świecie. Są parą nie tylko na scenie, ale i w życiu.

Centrum Edukacyjne im. Jana Pawła II wypełni się do ostatniego miejsca?

Z reguły jest pełna sala. Prawie zawsze. Ludzie przyjeżdżają z całej Polski. Z Katowic, Wrocławia, Opola, Krakowa, Warszawy, a nawet znad morza. Przekrój publiczności naprawdę jest spory.

/Gerard Drozd - fot. archiwum prywatne/

Czy pana zdaniem – gitara jest najpiękniejszym instrumentem świata?

Oczywiście, że tak! Co prawda mój romans z gitarą zaczynałem od muzyki rockowej, ale zawsze ciągnęło mnie w stronę klasyki. Gitara klasyczna to instrument, który potrafi wyrazić nieprawdopodobnie wiele zróżnicowanych emocji. To instrument, w którego dźwięk najbardziej się ingeruje. Każdy gitarzysta ma swój styl, inaczej uderza w struny. Aby z gitary klasycznej wydobyć jednak jej nieprawdopodobną głębię trzeba niezwykłego kunsztu. Jeśli ktoś to potrafi – instrument po prostu „śpiewa”.

Co pan czuje słysząc skomponowane przez siebie utwory wykonywane przez innego artystę?

Na pewno radość. Radość, że wielcy wirtuozi gitary z całego świata chcą grać moje utwory. Ale jest też ciekawość. Ciekawość… interpretacji.

A czy któryś z artystów wykonujących pana kompozycje w stu procentach trafił w pana gust?

Tak. Tak było w przypadku Zorana Dukicia – chorwackiego wirtuoza gitary klasycznej. Należy on do światowej czołówki tego gatunku muzyki. Gdzieś, kiedyś usłyszał moją muzykę. Zagrał i powiedział: „to jest genialne”. Po jego wykonaniu byłem tego samego zdania.

Czy nie jest tak, że to pan najlepiej potrafiłby zagrać swoje utwory?

Dzisiaj miałbym z tym problem (śmiech) wynikający z powodu poważnej kontuzji prawej ręki. Moja muzyka na partyturze sprawia wrażenie bardzo łatwej. Ale ona wcale nie operuje łatwymi schematami czy utartymi następstwami akordów.  Moja muzyka obrazuje specyficzny sposób postrzegania świata. Już na etapie komponowania myślę zarówno dźwiękiem jak i obrazem, oraz szeroko pojętą linearnością warstw melodycznych. Stworzyłem coś, co określam harmonią kalejdoskopową.  

Ciekawe pojęcie. Co oznacza?

Na jednym z koncertów w Filharmonii Lubelskiej, w trakcie którego wykonywano moje utwory, usłyszałem opinię pewnego hiszpańskiego gitarzysty. Cytuję: „To wydaje się nielogiczne. To zaprzeczenie tego, czego uczą w akademii. Dlaczego to tak brzmi? Dlaczego to tak pięknie brzmi?”.

Jak wygląda pana rozwój kompozytorski. Pana utwory są już znane. Jak się pan rozwija? Pojawiają się jakieś nowe inspiracje, pomysły? A może pojawia się zmęczenie?

Jestem szczęśliwy dlatego, że nie cierpię twórczo. Gdy siadam do pisania kolejnej kompozycji, mam zazwyczaj nadmiar pomysłów. Pustka w głowie to pojęcie dla mnie zupełnie obce. Z reguły piszę bardzo szybko, nie odczuwam zmęczenia pracą twórczą, a po skomponowaniu kolejnego utworu, wręcz napływ pozytywnej energii.

Pan pisze komponuje i… zaraża pasją do gitary klasycznej.

Tak. Zapraszam wszystkich bardzo serdecznie na koncerty.

Rozmawiał: Adam Sosnowski