fot. GTK
Amerykański zaciąg dąbrowian pokazał swoją wyższość w starciu z rywalami po drugiej stronie parkietu, a dobra dyspozycja Polaków z Tauron GTK Gliwice to było za mało, by w Dąbrowie Górniczej skutecznie przeciwstawić się przeciwnikowi. 25 września zespół MKS-u Dąbrowy Górniczej po raz kolejny okazał się lepszy w derbach z GTK.
W pierwszej kwarcie meczu miejscowi raz przeważali, raz niwelowali straty zadawane m.in. przez Filipa Puta z GTK. Mimo prób gliwiczan końcówka tej odsłony należała do MKS-u, a konkretnie Trevona Bluietta, który dwa razy trafił z dystansu (25:18).
Udane zakończenie pierwszej kwarty było doskonałym motorem napędowym dla dąbrowian, którzy swoją przewagę powiększali głównie dzięki Martinowi Krampeljowi. Były zawodnik GTK najpierw popisał się skuteczną dobitką, a potem trafił zza łuku. Kiedy dodatkowo akcją 2+1 popisał się Alonzo Verge Jr., było już 35:19. Goście zdołali jednak zniwelować straty do zaledwie sześciu punktów (42:36). Wynik pierwszej połowy ustalił Tass, wykorzystując jeden rzut wolny.
Po wznowieniu gry skuteczną dobitką popisał się Put i było już tylko 43:38. MKS nie zamierzał jednak pozwolić na więcej. Dąbrowianie mieli w swoich szeregach m.in. Alonzo Verge Jr. i Krampelja. Ta część gry zakończyła się wynikiem 63:53 dla miejscowych.
Czwartą kwartę „trójką” otworzył Szlachetka z GTK, ale MKS miał w swoich szeregach niezawodnego Bluietta. Amerykanin skutecznymi wejściami pilnował, by GTK nie zbliżyło się do jego drużyny. Kiedy prostą stratą popisał się Franklin, a następnie popełnił przewinienie umyślne – jego piąty faul – sytuacja gości stała się niezwykle trudna. Walczyć próbował jeszcze Ryżek. Jego pięć punktów zniwelowało straty do 10 „oczek” (74:64). Niestety, kolejne punkty zdobył MKS i przypieczętował zwycięstwo z końcowym wynikiem 88:70. Dąbrowianie wygrali piąty raz z rzędu w derbowym spotkaniu.