fot. Tauron GTK Gliwice
19 października na własnym parkiecie Tauron GTK Gliwice rozpoczął grę w ofensywnym stylu, ale to Trefl Sopot w przekroju całego meczu był zdecydowanie lepszy w ataku. Goście trafiali 12 razy z dystansu na wysokim procencie i w trzeciej kwarcie zbudowali wysoką przewagę, której już nie oddali do końca meczu.
Oba zespoły od pierwszych minut popisywały się skutecznymi akcjami. Wśród gości brylował Garrett Nevels, który szybko trafił dwa razy zza łuku. Gospodarze odpowiedzieli „trójkami” Filipa Puta i Terrance'a Fergusona, następnie przymierzył Troy Franklin Jr., a dla przyjezdnych dwukrotnie Michał Kolenda. W zespole Maroša Kováčika bardzo aktywny w ataku był Ferguson. Amerykanin po zasłonach znajdywał się w dogodnych pozycjach pod koszem i skutecznie powiększał dorobek swojego zespołu. W kolejnej akcji Trefl wyszedł na prowadzenie dzięki dobitce Rolandsa Freimanisa, ale kolejne osiem „oczek” padło łupem gliwiczan. Sopocianie odpowiedzieli „trójkami” Zyskowskiego i Glynna Watsona, ale po pierwszej kwarcie minimalnie prowadzili zawodnicy Tauron GTK (29:27), gdyż wcześniej skuteczną akcją popisał się Ferguson.
Amerykanin z przeszłością w NBA fenomenalnie rozpoczął kolejną odsłonę. Po podaniu Mateusza Szlachetki z bardzo dużej wysokości załadował piłkę do kosza, wprawiając w zdumienie zgromadzoną publiczność. Trefl konsekwentnie starał się dogrywać piłkę pod kosz, a tam Freimanis dorzucał kolejne punkty. Kiedy Kolenda wykończył kontrę, a następnie kolejny raz okazał się bezbłędny zza łuku, goście odskoczyli na pięć punktów przewagi. Tauron GTK szybko ten dystans zniwelował. Najpierw EJ Rowland popisał się akcją 2+1, a po chwili Put wykończył kontrę. Kiedy w dwóch kolejnych akcjach z półdystansu trafili Szymon Ryżek i Kamari Murphy, poddenerwowany trener Trefla poprosił o przerwę na żądanie. Ta podziałała mobilizująco na jego zespół, który ostatni fragment tej odsłony wygrał 9:3, dzięki czemu goście schodzili do szatni będąc na prowadzeniu (47:51).
Po wznowieniu gry gliwiczanie próbowali odrabiać straty. Nadal skuteczny był Ferguson, zza linii 6,75 m trafił Ryżek, ale po drugiej stronie parkietu nie do zatrzymania był Zyskowski. Reprezentant Polski kolejny raz trafił z dystansu, a następnie dołożył dwa „oczka” z linii rzutów wolnych. Jego serię przerwał Murphy, ale potem kosz gliwiczan kolejno dziurawili Freimanis, Nevels i Kolenda. To musiało się spotkać z reakcją trenera Kováčika, który poprosił o czas. Po nim zza łuku przymierzył Put, który miał jeszcze szansę dołożyć kolejne trzy punkty na koniec kwarty, ale jego rzut okazał się minimalnie spóźniony (57:71).
Miejscowi stali przed trudnym zadaniem zniwelowania znacznej straty, która jeszcze powiększyła się na początku ostatniej odsłony, kiedy Kolenda trafił zza linii 6,75 m. Gliwiczanie próbowali wrócić do gry za sprawą Puta i Murphy'ego. Ten ostatni zaliczył serię sześciu punktów, a kiedy zza łuku przymierzył Franklin, straty zmalały do 10 punktów. Na więcej Trefl nie pozwolił, skutecznie egzekwując rzuty wolne. Celne „trójki” Franklina i Aleksandra Busza pozwoliły tylko zniwelować straty i Tauron GTK ostatecznie przegrało 82:92.