fot. Simon Street / Tauron GTK
Do wyłonienia zwycięzcy przedświątecznego starcia koszykarzy Tauron GTK z Legią Warszawa (8 kwietnia) potrzebne były aż cztery dogrywki. Po 60 minutach gry lepsi okazali się zawodnicy Legii, którzy wygrali jednym punktem (135:136).
Pierwszą akcję gospodarze przeprowadzili w swoim stylu. Piłka powędrowała nad kosz, a tam Murphy z impetem załadował ją do kosza. Legia po "trójce" Lesliego odskoczyła na trzy punkty przewagi (2:5), ale Tauron GTK szybko odpowiedziało. Filip Put zagrał skutecznie pod koszem, a z dystansu przymierzyłRichardson (7:5). W odpowiedzi pierwszy raz zza linii 6,75 m skuteczny okazał się Vinales. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, a żadna ze stron nie potrafiła odskoczyć. Stało się to dopiero w momencie, kiedy Richardson przymierzył kolejny raz zza łuku (16:12). Ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie do sześciu "oczek" po dwóch skutecznych rzutach wolnych (20:14). Warszawianie próbowali odrabiać straty i drogę do kosza znalazł Berzins, ale po drugiej stronie parkietu trafił z dystansu Skifić (23:16). W tym momencie sprawy w swoje ręce wziął Vinales. Rozgrywający Legii złapał doskonałą skuteczność i trafił trzy kolejne rzuty zza łuku, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie (23:25). Po chwili podwyższył je sprytnym zagraniem Groselle, ale jeszcze przed końcem pierwszej kwarty część strat zniwelował Put (26:27).
Po wznowieniu gry Tauron GTK wrócił na chwilę na prowadzenie za sprawą Skificia, ale po drugiej stronie parkietu nadal nie do zatrzymania był Vinales, który zdobył pięć kolejnych punktów (28:32) i łącznie miał ich już na koncie aż 17. To spotkało się z reakcją trenera Maroša Kováčika, który poprosił o przerwę na żądanie. Po niej skuteczną akcję przeprowadził Rowland, ale Legia cały czas kontrolowała sytuację i była minimalnie z przodu. Po "trójce" Kulki było 32:37, ale tym samym odpowiedział Richardson. Kiedy piłkę pod koszem otrzymał Ferguson, skrzydłowy wykorzystał swoją przewagę fizyczną i doprowadził do remisu (39:39). Gliwiczanom udało się nawet na moment odskoczyć po akcji 2+1 Rowlanda (44:40), ale szybko do remisu doprowadził Wyka. Ten sam zawodnik, skutecznie egzekwując rzuty wolne, wyprowadził warszawian ponownie na prowadzenie. Straty zredukował Richardson (47:48), ale Leslie zadbał o to, by stołeczna drużyna nadal utrzymała się na prowadzeniu. Skrzydłowy wykończył dwie kolejne i goście odskoczyli na pięć punktów (47:52). Zawodnicy Tauron GTK nie odpuszczali i za sprawą Skificia i Rowlanda raz jeszcze doprowadzili do sytuacji, w której rywal prowadził tylko jednym punktem (51:52). Przyjezdni mieli już tylko trzy sekundy przed upływem czasu gry pierwszej połowy, ale to wystarczyło, by Garrett zdążył trafić z dystansu (51:55).
Po przerwie gliwiczanie ruszyli mocniej do odrabiania strat. Dobrze prezentował się Skifić, a kiedy Richardson trafił dwa rzuty wolne, na tablicy wyników pojawił się remis (55:55). Legia złapała oddech, bo kolejną "trójkę" trafił Vinales, ale rozpędzeni gospodarze kontynuowali swoją dobrą grę w ataku. Skuteczne akcje pod koszem Skificia i Murphy'ego pozwoliły wrócić na prowadzenie (59:58). Kiedy kontrę wykończył Murphy (63:60), zdenerwowany trener Wojciech Kamiński poprosił o przerwę na żądanie. Po niej skutecznie zagrał Vinales, ale miejscowi nadal kontrolowali sytuację na parkiecie. Dobrze bronili i napędzali szybkie ataki. Rowland po przechwycie popędził na kosz i podwyższył prowadzenie (71:62). Od tego momentu miejscowi jednak stanęli, a wicemistrzowie Polski zanotowali świetną serię, zdobywając 14 kolejnych punktów! Spora w tym zasługa fenomenalnego w tym dniu Vinalesa. Amerykanin trafiał bezbłędnie, a dodatkowo umiejętnie obsługiwał kolegów. Dwa razy kontrę wykończył Groselle, a z dystansu trafił Berzins (71:74).
Tauron GTK przełamał się w końcu za sprawą Fergusona, który popisał się akcją 2+1. Kiedy w jego ślady poszedł Szlachetka, a Skifić ponownie trafił z półdystansu, miejscowi wrócili na prowadzenie (79:78). Podwyższył je Murphy, kończąc kontrę łatwymi punktami, ale Holman skutecznym rzutem z dystansu doprowadził do wyrównania (81:81). Gliwiczanie długo nie przegrywali, a w roli egzekutora kolejny raz wystąpił Skifić (84:84). Od tego momentu trwała już naprzemienna wymiana ciosów, a oba zespoły głównie punktowały z linii rzutów wolnych. W ostatnich akcjach nerwy opanowali m.in. Vinales i Rowland (90:90), a to oznaczało dodatkowy czas gry.
Dogrywkę lepiej rozpoczęli gospodarze. Dwie skuteczne akcje przeprowadził Richardson (94:90). Legia ruszyła, kiedy zza łuku przymierzył Leslie, a Garrett wykorzystał dwa rzuty wolne i wyprowadził swój zespół na prowadzenie (96:97). Skuteczna dobitka Szlachetki spowodowała, że to Tauron GTK ponownie był bliżej zwycięstwa, ale warszawianie mieli w swoich szeregach niezawodnego Vinalesa. Nadzieję na zwycięstwo ponownie przywrócił Richardson, ale ostatnie słowo mogło należeć go przyjezdnych. Faulowany Holman stanął na linii rzutów wolnych, ale trafił tylko raz, a to oznaczało kolejną dogrywkę (100:100).
Drugą dodatkową część spotkania tym razem lepiej rozpoczęli zawodnicy Legii. Za sprawą Vinalesa i Leslie'ego goście odskoczyli na trzy punkty przewagi. Tauron GTK miał szansy redukować prowadzenie, ale Richardson za każdym razem pudłował po jednym rzucie wolnym. Również Skifić trafił tylko jedną próbę, ale skuteczna defensywa miejscowych i trafienie z półdystansu Rowlanda doprowadził do... kolejnej dogrywki.
Jeszcze więcej emocji było w trzecim dodatkowym czasie gry. Wydawało się, że kiedy stołeczny zespół odskoczył na dziewięć punktów przewagi (107:116), jest już po meczu. Wola walki gliwiczan była jednak ogromna. Rowland trafił z z dystansu mimo bliskości Groselle'a, a w kolejnej akcji dodatkowo był faulowany przy rzucie zza łuku i piłka wpadła do kosza! Dodatkowy rzut z linii rzutów wolnych, a następnie świetna asysta rozgrywającego Tauron GTK do Szlachetki spowodowała, że na tablicy wyników pojawił się remis. Rowland wyprowadził nawet gliwiczan na prowadzenie, ale Garrett okazał się skuteczny i doprowadził do kolejnej dogrywki (118:118).
Ta była już prawdziwą strzelaniną z obu stron. Prowadzenie zmieniało się praktycznie z każdą zmianą posiadania, ale ostatecznie to warszawianie wypracowali sobie przewagę, której Tauron GTK nie zdołał odrobić, choć na koniec meczu Ryżek trafił z własnej połowy. Ostateczny wynik meczu to 135:136.
W kolejnym meczu (16 kwietnia) Tauron GTK zagra we Włocławku z Anwilem.