fot. piast-gliwice.eu
Dwa dośrodkowania Damiana Kądziora i skuteczność obrońców Piasta Gliwice pozwoliły Niebiesko-Czerwonym zgarnąć 5 września pełną pulę. Pomimo tego, że to beniaminek jako pierwszy strzelił gola na gliwickim stadionie im. Piotra Wieczorka, to gliwiczanie zwyciężyli, wykorzystując stałe fragmenty gry. Strzały głową Constantina Reinera i Jakuba Czerwińskiego okazały się bezcenne. Ważnym wydarzeniem poniedziałku był także powrót na boisko przy Okrzei Patryka Dziczka.
W rywalizacji Piasta Gliwice z Miedzią Legnica to beniaminek PKO Bank Polskiej Ekstraklasy jako pierwszy postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego już w pierwszych minutach śmiało poczynali sobie w ataku i za cel obierali sobie prawą stronę Piasta. Tam pozytywnie zdołali się wyróżnić Hubert Matynia oraz Olaf Kobacki i to właśnie ta dwójka wypracowała otwierającego gola. Gliwiczanie starali się odpowiedzieć od razu po stracie bramki. Blisko szczęścia był Ariel Mosór, który obił poprzeczkę. Jednak najmocniejszym punktem Piasta w pierwszej odsłonie były stałe fragmenty gry i to właśnie po dorzuceniu piłki z rogu udało się zdobyć wyrównującą bramkę.
W drugiej części piłkarze Piasta podkręcili tempo i częściej gościli w obrębie pola karnego legniczan. Więcej opcji w grze pozwalało z większym optymizmem wypatrywać gola, dającego prowadzenie. Znów, dzięki dobremu rozegraniu stałego fragmentu gry i doskonałemu ustawieniu obrońcy w szesnastce rywala, Niebiesko-Czerwoni strzelili gola. Konkretniejszy Piast, który pozwolił Miedzi na wiele, nie dał jednak przeciwnikowi zabrać z murawy Okrzei choćby punktu. Po przerwie mecz był bardziej otwarty, z dużo większą liczbą okazji po obu stronach. O jedną wykorzystaną lepsi byli gospodarze i to oni dopisali trzy oczka do swojego dorobku.
Biuro Prasowe GKS Piast S.A.