fot. Tauron GTK Gliwice
30 października Tauron GTK przegrał na własnym parkiecie 70:81 z gdyńskim zespołem Suzuki Arka. Mecz zapowiadał się niezwykle interesująco – i tak też było na parkiecie.
Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy po dwóch rzutach z półdystansu Kamariego Murphy'ego prowadzili 4:0. Koszykarze Suzuki Arki szybko jednak poprawili defensywę, a w ataku swoje możliwości wykorzystał Adrian Bogucki i James Florence, który – nic sobie nie robiąc z bliskości obrońcy – trafił z dystansu (4:5). Szybko odpowiedział mu Mateusz Szlachetka rozpoczynający spotkanie w pierwszej piątce. Kiedy w jego ślady poszedł Filip Put, było już 10:6. Po trafieniu z półdystansu Earla Jerroda Rowlanda (12:8) o przerwę na żądanie poprosił trener gdynian, Krzysztof Szubarga. Po niej przyjezdni zaczęli grać lepiej. Dobrą zmianę dał Dominik Wilczek, który zdobył pięć punktów, a jego „trójka” w ostatniej minucie pierwszej kwarty ustaliła wynik po pierwszych 10 minutach gry (15:17).
Gliwiczanie mieli spore problemy w ataku, a przyjezdni skutecznie to wykorzystywali. Adam Hrycaniuk ograł pod koszem Murphy'ego i zdobył łatwe punkty. Kontrę dobitką wykończył Bartłomiej Wołoszyn (16:21) i trener Kováčik zdecydował się skorzystać z pierwszej przerwy. Ta nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, bo nadal lepiej prezentowali się przyjezdni. Po umyślnym przewinieniu Troya Franklina Jr. dwa rzuty wolne wykorzystał Novak Musić. Skutecznym wejściem pod kosz popisał się Kacper Marchewka i było już 16:25. Sygnał do odrabiania strat dał Szlachetka, trafiając zza łuku, ale po chwili po drugiej stronie parkietu taki sam rzut wykonał Florence. Kiedy raz jeszcze umiejętnie pod koszem znalazł się Hrycaniuk, było już 19:31. Tauron GTK złapało oddech za sprawą Rowlanda. Amerykanin w krótkim odstępie czasu zdobył pięć punktów (24:31). Kiedy jednak w kolejnej akcji w prosty sposób Trey Wade minął rywala i zdobył łatwe punkty, trener Kováčik raz jeszcze poprosił o przerwę na żądanie. Po niej gospodarze zaczęli mocniej korzystać z Murphy'ego. Środkowy był dobrze usposobiony rzutowo, a nawet kiedy nie trafiał, potrafił powalczyć o piłkę. Dzięki jego sześciu punktom Tauron GTK zbliżyło się do przeciwnika na sześć punktów straty (33:39).
Po przerwie Suzuki Arka nadal jednak kontrolowała wydarzenia na parkiecie. Gliwiczanie nie mieli sposobu na zatrzymanie Florence'a. Amerykanin w nieprawdopodobnych sytuacjach trafiał z dystansu i przewaga jego zespołu cały czas rosła. Tylko dobrej dyspozycji Terrance'a Fergusona miejscowi mogą zawdzięczać to, że po trzeciej „trójce” Florence'a przewaga przyjezdnych wynosiła tylko 10 punktów (44:54). Kiedy jednak kontrę wykończył Wilczek, a kolejne akcje zakończyli Musić i Hrycaniuk, gdynianie odskoczyli na 16 punktów różnicy (44:60). Serię rywala przerwał Ferguson, który raz jeszcze trafił zza linii 6,75 m. Przyjezdnych to nie zniechęciło i kolejna skuteczna akcja Musicia dała rekordowe prowadzenie (47:64). Tuż przed zakończeniem trzeciej odsłony Rowland przytomnie podał pod kosz do zbiegającego Szymona Ryżka i ten ostatni zdobył łatwe punkty.
Czwarta kwarta rozpoczęła się od wsadu Murphy'ego po kolejnym dobrym podaniu Rowlanda, a Jure Skifić trafił z półdystansu (53:64) i trener Suzuki Arki poprosił o przerwę na żądanie. Po wznowieniu gry piłka trafiła do niezawodnego Florence'a. Amerykanin tym razem przymierzył z bliższej odległości. Po drugiej stronie parkietu dobitką popisał się Skifić, a Ryżek trafił zza łuku (58:66). Pomimo kolejnych okazji na zredukowanie strat miejscowi nie potrafili wykorzystać okazji, a po skutecznej dobitce Wade'a i wejściu Musicia (58:70) sytuacja gospodarzy mocno się skomplikowała. Z dystansu trafił jeszcze Franklin, ale w odpowiedzi akcję 2+1 zaprezentował Musić i stało się jasne, że przyjezdni wywiozą z Gliwic komplet punktów (63:77). Po trafieniu spod kosza Wade'a (64:79) trener Kováčik poprosił o jeszcze jedną przerwę na żądanie. Po niej dwukrotnie z dystansu przymierzył Szlachetka, co spotkało się z szybką reakcją szkoleniowca Suzuki Arki, a po wznowieniu gry faulowany Florence przypieczętował z linii rzutów wolnych zwycięstwo swojej drużyny.
Kolejny mecz gliwiczanie zagrają w Ostrowie Wlkp. z miejscową BM Stalą. Mecz odbędzie się 3 listopada o godzinie 17.30.