14 października gliwiczanie wygrali z PGE Spójnią Stargard 64:59. O losach meczu zadecydowała druga połowa, kiedy to zespół Maroša Kováčika znacząco ograniczał poczynania rywala i poprawił swoją grę w ataku.
Mecz lepiej rozpoczął się dla GTK. Pierwsze punkty zdobył spod kosza Filip Put, a dwa rzuty wolne trafił Troy Franklin Jr. Koszykarze Maroša Kováčika cały czas byli minimalnie z przodu, końcówka pierwszej odsłony należała jednak do drużyny Sebastiana Machowskiego. Wtedy przewagę fizyczną nad Franklinem wykorzystał Karol Gruszecki, a Brody Clarke popisał się skuteczną dobitką.
Amerykański skrzydłowy podwyższył prowadzenie Spójni po wznowieniu gry, Tauron GTK zdołało jednak doprowadzić do wyrównania. Kiedy kolejne dwa „oczka” dołożył Szymon Ryżek, trener Machowski poprosił o chwilę rozmowy ze swoim zespołem, która przyniosła mu zwycięstwo w tej kwarcie spotkania.
Tauron GTK po przerwie był już zdecydowanie innym zespołem. Objął prowadzenie, choć PGE Spójnia nie zamierzała się łatwo poddawać. Ostatnie fragmenty tej odsłony bez wątpienia należały do Puta. Silny skrzydłowy Tauron GTK najpierw wykorzystał podanie pod kosz, a na koniec dołożył dwie „trójki”.
PGE Spójnia próbowała wrócić do gry za sprawą Isaiaha Browna, ale po stronie gości dobry fragment zaliczył m.in. Szlachetka. Kiedy przyjezdni zwiększyli swoje prowadzenie do 14 punktów, po dobitce Kamariego Murphy'ego wydawało się, że jest już po meczu. Stargardzianie walczyli jednak do końca. Jones raz jeszcze umieścił piłkę w koszu, a akcja 2+1 Gruszeckiego pozwoliła przyspieszyć w odrabianiu strat. Gliwiczanie popełniali też proste błędy przy wyprowadzaniu piłki, a PGE Spójnia była coraz bliżej. Kolejnego błędu przyjezdnych nie wykorzystał jednak Gruszecki, który spudłował będąc sam na sam z koszem i to oznaczało koniec szans miejscowych na odrobienie strat.
Tauron GTK wygrało po raz pierwszy w Stargardzie na parkietach ekstraklasy. W kolejnym meczu gliwiczanie zmierzą się z Treflem Sopot.